Pomimo przeżytych już 42 lat, bez kokieterii mogę szczerze odpowiedzieć że NIE WIEM. Nie wiem czy to co o sobie myślę, a to kim tak naprawdę jestem, to dwie i te same osoby. Chyba jeszcze potrzebuje czasu…
Przypominam sobie takią sytuację, miałem wtedy z 8 lat i na pewno było to w wakacje. Owładnął mną ni stąd ni zowąd plan żeby oczywiście bez wiedzy nikogo, cichcem wsiąść na rower i pojechać nad jezioro. Lato było upalne i w związku z tym co kilka dni jeździliśmy z ojcem nad to jezioro by zażyć popołudniowej kąpieli. Zapamiętałem, jak mi się wydawało dobrze trasę, i już klamka zapadła…odczekałem kiedy rodzice wyszli z domu i RUSZYŁEM. Po drodze wszystko mi się myliło, bardzo dłużyło w porównaniu do tego jak jechałem samochodem, dodatkowo napadła mnie letnia burza z ulewą. Pamiętam że po drodze pytałem ludzi o drogę, pamiętam strach i niepewność i pamiętam tą ogromną chęć dojechania nad to jezioro.
Dojechałem, wykapałem się i wróciłem do domu. Pamiętam że bardzo było mi ciężko i że cholernie się bałem, że nie dojadę przed wieczorem, że się pogubię i że wszystko wyjdzie na jaw. Nie miałem zegarka, nie wiem czy już wtedy się na nim znałem, nie miałem poczucia czasu ani ile przejechałem kilometrów. Okazało się że do domu wróciłem przed obiadem, nikomu nie puściłem pary z ust… byłem zadowolony, chyba dumny. Po latach kiedy przypomniałem to sobie, zrozumiałem że taki byłem od dziecka, że mam tą nieodpartą chęć sprostaniu wyzwania które sobie sam stawiam. Przejechałem wtedy 35km na rowerze Pelikan, i nie wiele się do dzisiaj zmieniło, z wyjątkiem dystansu, no i nie mam już Pelikana 😉