Wielki Trawers Islandii, to moje wielkie marzenie, to wielka potrzeba niezmierzonej przestrzeni, ciszy, samotności, wolności, wyzwania oraz totalnej przygody.
Mój plan jest prosty, chcę przebiec Islandię w poprzek, a wytyczony przeze mnie szlak ma połączyć przylądek Gerpir, który jest najdalej na wschód wysuniętym punktem Islandii, z przylądkiem Bjargtanger, najdalszym punktem na zachodzie. Ponad 1000 kilometr w bezdroży, pustkowia, nieskalanej natury i poza cywilizacją…
Bolesne niepowodzenie…
W sierpniu 2019 roku, po miesiącach przygotowań stanąłem na starci trawersu. Już samo dotarcie na koniec przylądka Gerpir , mogłoby stanowić osobną wyprawę. Niestety po przebiegnięciu 120 km dopadła mnie niespotykana o tej porze roku ogromna śnieżyca oraz długotrwały okres skrajnie ciężkiej niepogody. Prognozy oraz służby ratownicze nie dawały szans na dalszy bieg. Wylatując z Islandii, obiecałem sobie że wrócę z tym samym planem, ale jeszcze silniejszy i wytrwalszy.
Styl
1ooo kilometr w, które zamierzam pokonać samotnie, bez pomocy z zewnątrz, licząc tylko na siebie, na swoje umiejętności przetrwania, swój ekwipunek oraz zapasy,- ten styl to SOLO, SELF SUPPORTED. Styl ma dla mnie podstawowe znaczenie, nim definiuję swoje podejście do krainy w którą wkraczam oraz do wyzwania któremu chcę sprostać.